Kochani, przepraszam, ale to czas najwyższy na tego typu notkę. Niestety od dwudziestego dziewiątego lutego nic nie dodawałam, ale gdy zaczynałam pisać od razu się zniechęcałam.
Gdy zaczynałam swoją przygodę z panią Mond i panem Ginterem, myślałam, że cała ich historia jest zaplanowana idealnie. Niestety, gdy tylko próbowałam trochę pokierować ich losy do przodu, zacinałam się. A więc można uznać, że postacie w części przeze mnie wymyślone utknęły w czasoprzestrzeni.
Nie chcę mówić o tym opowiadaniu w czasie przeszłym, bo z całego serca chcę je dokończyć, by widzieć swoje postępy w tej trudnej dziedzinie, jaką jest pisanie. Planuję powrót do niego kiedy będę na to gotowa.
Żegnając się z moimi ukochanymi bohaterami i historią, w której zostawiłam serce, łzy cisną mi się do oczów.
Żegnając się się z wami, mała grupko czytających, proszę was o to, byście życzyli mi powodzenia.
Dziękuję!
Wrócisz tu, gnoju, jasne?
OdpowiedzUsuńKisski, loffki 😘